Długi Dłużnik Kredyt kredyt CHF

Kredyt frankowy - gdzie był haczyk?

Kredyt frankowy – ryzyko walutowe

Jak banki informowały kredytobiorców o tzw. ryzyku walutowym? W zasadzie nijak.

Znaczna część klientów zawierających umowy kredytu frankowego nie otrzymała przed zawarciem umowy rzetelnych informacji dotyczących istoty indeksacji. Poza ogólnymi stwierdzeniami związanymi z samym, technicznym wykonywaniem umowy przez Bank. Klienci nie byli informowani o:

    • ponadprzeciętnym ryzyku finansowym.
    • banki bardzo rzadko przedstawiały symulacje dotyczące kształtowania się raty kredytu w przypadku zmiany kursu CHF.

Co więcej, banki zwykle zapewniały klientów, że udzielany im kredyt jest dla nich korzystny i nic negatywnego nie wydarzy się w zakresie kursu CHF. Przecież przez ostatnie 15 lat kurs CHF był na stałym poziomie. Ewentualne wahania kursu CHF mogą być minimalne i jest to bardzo bezpieczne rozwiązanie, z którego „wszyscy” korzystają.

Osobną kwestią było to, że niektórzy klienci w ocenie banków mieli zdolność kredytową jedynie w walucie franka szwajcarskiego, nie mieli więc nawet szansy na uzyskanie kredytu hipotecznego w walucie polskiego złotego. Tym samym chcąc uzyskać finansowanie nieruchomości byli niejako zmuszani do korzystania z tego rodzaju kredytów.
Odnosząc się do samych umów, to nawet jeśli znajdowały się w nich zapisy o ryzyku walutowym, to przeważnie nie miały absolutnie żadnego przełożenia na faktyczne wykonanie przez bank obowiązku informacyjnego. Ich treść była zwykle dosyć mocno enigmatyczna. Przykładowym zapisem było stwierdzenie, że „kredytobiorca jest świadomy, że z kredytem waloryzowanym związane jest ryzyko kursowe, a jego konsekwencje wynikające z niekorzystnych wahań kursu złotego wobec walut obcych mogą mieć wpływ na wzrost kosztów obsługi kredytu” . Tak sformułowane postanowienie umowy w żaden sposób nie wyjaśnia skali ryzyka dotyczącego indeksacji kredytu do CHF czy też sytuacji w jakiej kredytobiorcy się znajdą w przypadku gwałtownego wzrostu kursu CHF. Powyższe postanowienie jest zbyt ogólne i nie pełni w istocie żadnej funkcji informacyjnej. W sposób analogiczny można by twierdzić, że z operacją pacjenta w szpitalu wiąże się ryzyko powikłań. Takie stwierdzenie nie wyjaśnia jednak pacjentowi rodzajów tych powikłań czy ich skali. Podobnie przytoczona informacja w żaden konkretny sposób nie precyzowała ryzyka walutowego.

 

Spread walutowy

Ujmując ww. pojęcie w sposób najbardziej zwięzły można stwierdzić, że spread walutowy jest to różnica pomiędzy kursem sprzedaży a kursem kupna aktywów. Spread wynosi zazwyczaj kilka procent. Odnosząc powyższe do umów kredytów frankowych należy zwrócić uwagę na to, że banki stosowały dwa różne kursy, tj. kurs kupna waluty (według którego Bank przeliczał kwotę udzielonego kredytu,) i kurs sprzedaży waluty (według którego Bank przeliczał wyrażoną w CHF ratę kapitałowo-odsetkową na złotówki w dniu spłaty – bowiem to w złotówkach zwykle były spłacane raty określone w CHF). Niewątpliwie świadczy to o wykorzystaniu przez Bank na własną korzyść wskazanego mechanizmu, który w realiach umów kredytów frankowych stanowił m.in. sposób pobierania od klientów dodatkowego wynagrodzenia Banku. Gdyby więc przykładowo kredytobiorca spłacił kredyt tego samego dnia, w którym go zaciągnął, to już przy samym kapitale kredytu musiałby spłacić inną, wyższą kwotę.

Ubezpieczenie niskiego wkładu

Nieprawidłowości ze strony banków miały także miejsce przy zawieraniu ubezpieczeń niskiego wkładu. Stanowiły one rodzaj zabezpieczenia banku, który decydował się na udzielenie kredytu hipotecznego osobom nieposiadającym wystarczającego wkładu własnego (zwykle wymaganego na poziomie 20% wartości nieruchomości). Tego typu umowa była elementem właściwej umowy kredytu hipotecznego. Bardzo często postanowienia w tym zakresie nie zawierały jednak precyzyjnych, jednoznacznych i jasnych informacji o ekonomicznych i prawnych konsekwencjach, jakie niosły ze sobą dla kredytobiorców. Z niektórych umów ubezpieczenia niskiego wkładu nie wynikało bowiem w klarowny sposób kto był beneficjentem ochrony ubezpieczeniowej, kto był ubezpieczonym i jaki był przedmiot ubezpieczenia. Kredytobiorcy nie byli także informowani o treści umowy zawartej przez bank z ubezpieczycielem i jedynie otrzymywali informację, że taka umowa ubezpieczenia grupowego (do której przystępowali) istnieje i została zawarta przez bank. Kredytobiorcy nie znali zatem dokładnego zakresu ubezpieczenia i odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń. Co istotne kredytobiorcy nie mieli żadnego wpływu na wybór ubezpieczyciela, z którym umowa zostanie zawarta. Warto zwrócić także uwagę na to, że umowa kredytowa nie określała zwykle w sposób jasny maksymalnego okresu trwania ubezpieczenia, a jedynie wskazywała kwotę zadłużenia, po osiągnięciu której opłacenie składki UNWW nie będzie konieczne. W konsekwencji na dzień zawarcia umowy kredytu kredytobiorcy nie znali liczby składek, które będą musieli uiścić. Ciężar finansowy zawartej umowy ubezpieczenia był zatem przerzucany na kredytobiorców, którzy nawet nie byli informowani jaka dokładnie przysługuje im ochrona na podstawie umowy ubezpieczenia. Ostatecznie Bank nie tylko nie ponosił kosztów dodatkowego ubezpieczenia de facto swojego ryzyka, ale był jedynym, który może z niego odnieść korzyść. Narzucone przez Bank zabezpieczenie kredytu było więc tylko i wyłącznie zabezpieczeniem interesu kredytodawcy, a nie kredytobiorców. Wskazana sytuacja skutkowała zachwianiem równowagi kontraktowej pomiędzy stronami, gdyż niekorzystnie wpływała na sytuację finansową kredytobiorców i równocześnie przysparzała Bankowi – kosztem kredytobiorców – nieuzasadnionych korzyści.